Rolnictwo jest jednym z podstawowych sektorów gospodarczych w Polsce – poza usługami i przemysłem. Warto zaznaczyć, że produkty rolnicze są kluczowym czynnikiem, jeśli chodzi o dobra eksportowane przez Polskę. Dlatego w dzisiejszych czasach tak ważne są świadome decyzje rolników. Optymalizacja upraw roślin to proces wymagający nie tylko wiedzy i doświadczenia, ale również stosowania odpowiednich środków wspomagających uprawę roślin. W czasach, gdy ekologia i zrównoważony rozwój stają się coraz ważniejsze, kwestia bezpiecznego i efektywnego stosowania tych produktów nabiera szczególnego znaczenia. Jak zatem wygląda sytuacja, gdy przepisy spotykają się z praktyką w rolnictwie?
Środki wspomagające uprawę roślin – czym są?
Korzystając z definicji prawnych, które są zawarte w ustawach i funkcjonują już od lat, możemy wyróżnić 3 rodzaje środków wspomagających uprawę roślin (często zapisywanych też jako „śwur”):
- środki poprawiające właściwości gleby, które są substancjami dodawanymi do gleby w celu poprawy jej parametrów;
- stymulatory wzrostu, czyli związki organiczne lub mineralne, które korzystnie wpływają na rozwój roślin;
- podłoża do upraw, będące materiałami innymi niż gleba, w których uprawiane są rośliny.
Dlaczego jakość produktów śwur oraz dostęp do nich i sposób użycia powinny być regulowane prawnie?
Jest to niezbędne ze względu na obecnie dostępne na rynku produkty, które mogą stanowić zagrożenie dla zdrowia ludzi, zwierząt oraz środowiska, albo takie, które negatywnie wpływają na jakość gleb i uprawianych roślin. Takie produkty są określane różnymi nazwami – polepszacze, poprawiacze, stymulatory, itp. W związku z tym podobnie jak w innych krajach europejskich, ustalono zasady dotyczące wprowadzania tych towarów do obrotu na terenie Polski.
Aby nawóz mógł zostać wprowadzony do obrotu, musi przejść proces certyfikacji, który jest gwarancją jego jakości i bezpieczeństwa użytkowania. Proces ten obejmuje szereg testów i badań, które mają potwierdzić skuteczność danego produktu oraz jego nieszkodliwość dla środowiska. Certyfikacja nawozów jest również istotna z punktu widzenia producentów, ponieważ zapewnia im legalność działania na rynku i buduje zaufanie wśród konsumentów.
Jak to jednak wygląda w praktyce?
W ostatnim czasie w internecie pojawił się istotny i wzbudzający niepewność raport Najwyżej Izby Kontroli (NIK). Dlaczego tak się stało? Ponieważ postępowanie i wydawanie pozwoleń w sprawie wprowadzania w obieg nawozów i różnego rodzaju śwur toczyły się bardzo przewlekle. W konsekwencji na rynek weszły towary, które nie przeszły badań poziomu zanieczyszczeń. Produkty te wg raportu NIK posiadały w składzie zawartość metali toksycznych lub jaj pasożytów, które realnie mogą wpłynąć na zdrowie człowieka. Kto stoi za tym niedopatrzeniem? Według Najwyższej Izby Kontroli nadzór nad wprowadzaniem nawozów na rynek sprawuje Inspekcja Ochrony Roślin i Nasiennictwa (PIORiN), a przechowywaniem i stosowaniem zajmuje się Inspekcja Ochrony Środowiska (IOŚ).
Czego nie dopilnowano wprowadzając środki wspomagające uprawę roślin i nawozy na rynek?
Raport NIK w głównej mierze wskazuje na opieszałość w wypełnianiu obowiązków przez następujące podmioty: Ministerstwo Rolnictwa, PIORiN i inspektorów wojewódzkich. NIK kontrolował wnioski, które spłynęły do Ministerstwa w okresie II poł. 2020-31.12.2022 r. Wpłynęło aż 526 wniosków, rozpatrzona 495, a zatwierdzono aż 479. NIK donosi: „Czas rozpatrywania wniosków wynosił od 15 do 649 dni, z czego aż 75% wniosków rozpatrzono w terminie przekraczającym dopuszczalny wg Kpa termin dwóch miesięcy od daty złożenia, a tylko w jednym wypadku wnioskodawcę powiadomiono o dłuższym czasie załatwiania sprawy. Ministerstwo naruszało też zasadę równego traktowania podmiotów”.
W okresie, który brała pod uwagę NIK, cofnięto pozwolenia dotyczące aż 9 produktów z powodu zagrożenia dla zdrowia ludzi. Organy prawne prowadziły te sprawy przewlekle, zajmowało to od 101 do 570 dni, gdzie przewidywane są dwa miesiące. Nie zostały wyjaśnione powody wydłużenia terminu. Na tronie NIK przeczytamy: „Organy PIORiN nie zawsze prawidłowo i rzetelnie sprawowały nadzór nad wprowadzaniem na rynek nawozów i śwur”. W 6 na 9 przypadkach skontrolowanych WIORiN-ów wcale nie zlecono rutynowych badań zanieczyszczeń w nawozach i śwur. Dochodzą tu również wątpliwości co do jakości przeprowadzonych badań. NIK podsumowuje: „Badania zlecane przez WIORiN-y trwały nawet 151 dni, co nie gwarantowało wycofania z rynku produktów niespełniających wymagań”. Co więcej, WIORiN-y nie udostępniły danych o decyzjach, ponieważ według zapisów prawnych, nie miały takiego obowiązku. Na koniec trzeba dodać, że Minister prowadził wykazy nawozów i środków wspomagających uprawę roślin i umieszczał je na stronach internetowych resortu. NIK dopatrzył się nierzetelnych danych aż w 14% przypadków.
Podsumowanie raportu NIK – co zrobić, aby nawozy i śwur były bezpieczne dla środowiska i ludzi?
NIK zaznacza w swoim raporcie, że zmiany legislacyjne w obszarze nadzoru nad środkami wspomagającymi uprawę roślin i nawozami jest niezbędna. Najwyższa Izba kontroli donosi, że w obecnym systemie dopuszczalne jest, aby lekko zmodyfikować produkty i otrzymać nowe pozwolenie na wprowadzenie do obrotu pomimo braku gwarancji, że pierwotna szkodliwość produktu została wyeliminowana. Co więcej, „Ministerstwo w toku kontroli również dostrzegło problem nieuczciwych praktyk stosowanych przez producentów ww. produktów i rozpoczęło w 2022 r. prace nad zmianą przepisów, która ma ukrócić taki proceder”. Podsumowując, NIK dosadnie pokazuje, że współpraca z organami Ochrony Środowiska musi zostać sformalizowana. Więcej informacji znajdziecie na stronie głównej NIK, gdzie jest zamieszczony cały raport.
My natomiast zapraszamy do poprzedniego wpisu o warunkach hydrogeologicznych na Waszych działkach.